Anna Siok ( babcia) ur. 2 czerwca 1877 r.
Miała brata i siostrę Ewę. Matka babci mieszkała z siostrą Ewą. Miała 100 lat. Spadła ze strychu, potłukła się, leżała jeszcze z rok i zmarła.
Siostra Ewa miała dwie córki- Helenę i Rozynę. Helena urodzona około 1900 roku, Rozyna około 1910 r. Obydwie córki zmarły na suchoty mając po 20 lat.
Mąż Ewy był stolarzem. Nazwiska nie wiadomo ( nikt nie pamięta). Mówili ludzie- Ciesiółka lub Lis.
Brat ( imię obecnie nieznane). Żona "zawiana", sparaliżowana na jeden bok. Córka Janka wyszła za mąż za Władka Kosika. Wyjechali do Francji. Tam Janka zmarła. Zostały po niej dwie córki. Władek ożenił się powtórnie we Francji z kobietą z Pełt ( koło Myszyńca).
Córka druga brata babci- Marysia mieszkała w Serafinie. Miała też córkę Marysię. Obecnie obydwie już nie żyją- zmarły prawdopodobnie na suchoty.
Marcin Pławski (dziadek) był młodszy od mojej babci. Pamiętam dokładnie, że zmarł w 1949 roku albo 1950 ( bardziej prawdopodobne). Mógł mieć 65 lat, czyli, że urodził się około 1885 roku.
Rodzice zmarli wcześnie. Został na opiece u stryja z młodszym bratem. Stryj wywiózł małego chłopczyka do lasu i słuch o nim zaginął.
Dziadkowi Marcinowi zostało po rodzicach 7 mórg ziemi w Starymm Myszyńcu. Stryj od niego tę ziemię wyłudził- zaprowadził go do rejenta czy wójta, kazał podpisać dokumenty, powiedział: " Oj Marcinie, zapomniałem pieniędzy, zostały na stole, dam ci jak pojedziemy do domu." Oczywiście nie dał. Dziadek się upominał, ale ich nie dostał. Poszedł na służbę. Wkrótce ożenił się z babcią- Anną Siok.
Z tego małżeństwa przyszły na świat dzieci:
Władysław ur. 25.01.1911 r.
Marianna ur. 25. 01. 1913 r.
Paulina ur. 22.06. 1915 r.
Bolesław ur. 1917
Helena ur. 1919 r.
Stanisław ur. 1928 r.
Po I wojnie światowej dziadkowie znaleźli się w okolicach Ostródy. Tam urodziły się dzieci- Paulina, Bolesław, Helena.
Dziadek pracował- był kimś w rodzaju brygadzisty. Zarabiał bardzo dobrze, lecz rodzina żyła bardzo skromnie. Wszystkie pieniądze odkładano. Władze zaczęły żądać, aby dziadek podpisał poddaństwo niemieckie. Dziedek nie chciał i postanowili wrócić do Myszyńca. Kupili dzieciom ubranie i obuwie, jedzenie na drogę, wzięli pieniądze, było ich bardzo dużo i wracali do Polski.
Wyszli z babcią kupić coś do picia. Dzieci zostawili na stacji ( polecili starszym pilnować młodsze). Ktoś zwabił dziadka i babcię i zamknął na kłódkę w jakiejś stodole. Babcia tak głośno krzyczała i rozpaczała, waliła pięściami w drzwi, że w końcu ktoś ich uwolnił. Gdy przyszli na stację, okazało się, że brak dziecka- Paulinki. Szukali koło stacji, w pociągach i znaleźli ją. Zabrali ją jakimś ludziom, którzy ją tam zwabili.
Gdy dojechali do Myszyńca- klęska! Okazało się, że pieniądze, których zgromadzili bardzo dużo, nie są nic warte w Polsce. Znów wielka bieda. Dzieci starsze postanowili oddać na służbę. Potem jakoś urządzili się w Myszyńcu. Dziadek naprawiał obuwie. Jednocześnie miał nadzór nad łaźnią miejską ( był chyba kims w rodzaju stróża lub palacza). Zaczęło im się lepiej powodzić. dzieci słuzyły lub zaciągały się do pracy w majątkach ziemskich przeważnie w okolicach Ciechanowa lub Przasnysza. Potem zaczęły się żenić, wychodzić za mąż.
Marysia ( bardzo ładna) wyszła za mąż za Wacława Jabłonowskiego. Mieszkali w okolicach Ciechanowa- w Rembowie. Po wojnie otrzymali 8 ha ziemi i gospodarzyli. Potem ziemię sprzedali i zaczęli pracować w PGR Rembówko. Potem przenieśli się do Zagrzewa koło Nidzicy, a w 1965 roku do Łutynówka koło Olsztynka.
Mieli czterech synów:
Stanisław ur. w 1937 r.
Tadeusz w 1940 r.
Ryszard w 1946 r.
Jan w 1951 r.
Stasiek uczył się w ZSZ w Mławie, potem ożenił się z Ireną. Mieli 3 dzieci- Jurka, Bogusię i Bogdana. Jurek ożenił się z dziewczyną z Janowca koło Nidzicy a Bogusia ( nauczycielka) z bratem tej dziewczyny. Bogdan ozenił się z dziewczyną spod Białegostoku.
Tadeusz ur. w 1940 r. ożenił się z Jadwigą w Szczytnie, mieli dwoje dzieci- Dariusza i Urszulę.
Ryszard ur. w 1946 r. ożenił się z Ireną. Mieli córkę Ewę. Jego zona odziedziczyła po swoich rodzicach domek w Piotrowicach koło Nidzicy. Mieszkali tam przez kilka lat.
Pewnego razu wspólnie ze swoimi kuzynkami piła wino. Gdy wypiły, powiedziała, że w kredensie ma jeszcze butelkę i przyniesie. Gdy poszła i dość długą chwilę nie wracała, one poszły po nią. Ona nieprzytomna leżała z pianą na ustach. Obok stała butelka i kieliszek. Okazało się, że w kredensie w butelce po winie był preparat do spryskiwania gryki, niszczący chwasty. Ireny nie udało się uratować mimo, że próbowali lekarze w Olsztynie i Łodzi. Zmarła gdy Ewa miała 12 lat.
Potem Ewę wychowywał Rysiek z rodzicami w Łutnówku koło Olsztynka.
W 1983 roku zmarł Wacław Jabłonowski- ojciec Ryśka i dziadek Ewy.
Władysław, ur. 25.01. 1911 r. Mało zaradny i nieśmiały. Ożenił się z kobietą z dzieckiem. Mieli syna Wacława, który zmarł bardzo młodo. Młodsza ich córka Zofia mieszka gdzieś 12 km od Ornety.
Bolesław, ur. 1917 r. W czasie II wojny przebywał w obozie w Działdowie. Uciekł i ukrywał się ( u mojej mamy w Myszyńcu). Ożenił się w Myszyńcu, ale żył i mieszkał w Starym Myszyńcu. Jego żoną była Stanisława.
Dzieci:
Bolesław ur. w 1940 r. Najpierw pracował w gospodarstwie rodziców, potem uzyskał rentę i pracował w Spółdzielni Inwalidów w Myszyńcu.
Zofia ur. w 1946 r. skończyła szkołę handlową i zaczęła pracować w Olsztynie, gdzie pracuje do dziś. Jej mąż Szymon Tyska, budowlaniec, pochodzi z Mławy.
Stanisław ur. w 1950 r. Pracował w Olsztynie, potem przeniósł się i objął gospodarstwo po rodzicach. Ożenił się z Krystyną.
Wujek Bolek- szanowany i bardzo ceniony przez ludzi ( bardzo pobożny). W młodym wieku bardzo często proszony przez różnych ludzi, aby podawał do chrztu ich dzieci. Jest również moim chrzestnym ojcem. Sumienny, pracowity, wyrozumiały- nie pije, nie pali- ideał!
Ryszard- młodszy od Staśka. Ożenił się z dziewczyną spod Makowa Mazowieckiego. Mają 3 córki. Jego żona Janka jest bardzo pracowita."
|